Na tej podstronce przedstawię jedyną terapię przeciw miażdżycy, która na pewno działa. Wszystkie inne to w mniejszej lub większej mierze loteria, ktoś kiedyś napisał, że tak może być, ktoś niby wyleczył królika w laboratorium, ale koniec końców nigdy nie zostało to dokładnie przebadane z udziałem ludzi.
Dr Dean Ornish, osobisty lekarz prezydenta Clintona to postać naprawdę niesamowita. Obalił kilka istniejących mitów, dokonał paru przełomów w medycynie, ale niestety są to bardzo niewygodne przełomy. Burzą one dwa fundamenty, na których opiera się współczesny przemysł farmaceutyczny: nieuleczalności miażdżycy i nieuleczalności nowotworów.
Najciekawsze chyba jest to, że nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy na sfinansowanie badań. Dr Ornish na szczęście jest dość bogatym człowiekiem, jego sukcesy sprawiły, że leczą się u niego najbogatsi i najbardziej wpływowi ludzie w Stanach Zjednoczonych. Wydał majątek na to tylko, żeby wykazać jaki wpływ ma zmiana trybu życia na najbardziej zabójcze schorzenia, nie mogąc potem uzyskać z tego tytułu żadnych zysków, jeśli nie liczyć świadomości, że zmienił kierunek w którym zmierza ten świat na nieco lepszy.
Dieta lecząca miażdżycę
Badanie które przeprowadził było niezwykle proste. Wziął grupę ludzi z zaawansowaną miażdżycą, podzielił ich losowo na dwie podgrupy. Jedna miała przestrzegać jego diety i kilku prostych zaleceń dotyczących zmiany trybu życia, druga zaś nic nie zmieniać, aby można było porównać wpływ terapii na stan zdrowia. Wszystkim zmierzono przepływ w tętnicach wieńcowych, połowie udzielono instrukcji oraz przydzielono opiekunów mających za zadanie ułatwić ich wypełnianie i czekano, zapisując wszystkie interwencje lekarskie oraz objawy, takie jak dusznica bolesna.
Po pięciu latach ponownie zmierzono przepływ w tętnicach, po czym opublikowano wynik, wraz z raportem częstotliwości interwencji medycznych oraz objawów w obu grupach. W świecie kardiologów zawrzało. Okazało się, że po tych pięciu latach wszyscy ludzie z grupy przestrzegającej diety byli dużo zdrowsi. Już po roku ilość interwencji pogotowia i objawów wyraźnie spadła, w dalszym ciągu zmniejszając się i po pięciu latach osiągając wartość 2,5 razy niższą niż w grupie kontrolnej, zaś badania przepływu krwi ujawniły, że ich tętnice najzwyczajniej się odetkały. Jednocześnie ludzie z nadwagą – schudli. Do tej pory sądzono, że blaszka miażdżycowa która narosła w tętnicach już tam zostanie, nic nie jest w stanie jej usunąć oprócz interwencji chirurga. Okazało się, że wystarczy przestać niezdrowo jeść. Pełen zapis wyników próby klinicznej:
Na tym nie koniec. Kolejne badanie udowodniło, że ludzie cierpiący na cukrzycę mogą zmniejszyć ilość leków albo je odstawić. Ale prawdziwą sensacją było badanie chorych z nowotworem prostaty. Znowu zebrano grupę chorych, którzy mieli podwyższony poziom PSA i byli zagrożeni nowotworem, stali na granicy zabiegu chirurgicznego. Znowu losowo wytypowana połowa z nich dostała zalecenia dietetyczne. I znowu sukces przerósł najśmielsze oczekiwania: ludzie z grupy kontrolnej jeden po drugim musieli poddawać się zabiegom chirurgicznym, tymczasem ani jeden mężczyzna z grupy która przestrzegała diety nie zachorował, wprost przeciwnie. Ich wyniki się unormowały. Szczegółowe badania wykazały zmiany w kilkuset genach – te odpowiedzialne za walkę z nowotworami stały się aktywne, zaś te które zwiększają ryzyko raka wyciszyły się. I to zaledwie po kilku miesiącach diety! Szczegóły:
https://www.ornish.com/wp-content/uploads/Intensive_Lifestyle_Changes_and_Prostate_Cancer.pdf
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2430265/
Tak, to nie pomyłka. Mamy nowy, całkiem skuteczny lek na raka, potwierdzony badaniami. O którym nikt nie słyszał.
Jeszcze jedno badanie, w którym taka dieta doprowadziła do zwiększenia przepływu krwi przez tętnice o około 40%:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11108325
Terapia wygląda bardzo prosto, wręcz banalnie. Poproszono tych którzy palili o rzucenie, zalecono zredukowanie stresu, czyli kilkanaście minut dziennie medytacji albo spaceru, a przede wszystkim zalecono dość specyficzną dietę. Była to dieta oparta na węglowodanach, w całości niemal pozbawiona tłuszczu nasyconego i mająca tylko niewielkie ilości białka. Z konieczności była to dieta niemal wegańska.
Z diety należy wykluczyć wszelkie produkty, które zawierają tłuszcz nasycony w ilości większej niż minimalna. Należy tez mocno ograniczyć albo całkowicie wykluczyć pokarmy wysokobiałkowe, powinno się je zastąpić roślinami strączkowymi, z uwagi na zawarty w nich błonnik. Odpada mięso, odpada masło czy margaryna, odpadają wszelkie formy nabiału. Odpadają wszelkiego rodzaju czipsy z tłuszczem nasyconym, pączki czy słodycze. Niestety, ale trzeba nauczyć się gotować nowe rzeczy. Dodatkowo stosuje się suplementy – kwasy omega 3, witaminę B12 i B6.
Dla osób znających angielski, zagadnienie jest nieco bardziej szczegółowo omówione na witrynie samego dra Ornisha:
https://www.ornish.com/proven-program/nutrition/
Nie jest to łatwe. Ale nie jest też jakoś wyjątkowo trudne. W tym wypadku stawką jest nasze życie, jedyna rzecz która tak naprawdę się liczy. Nikt nie każe przestrzegać rygorystycznie każdego najdrobniejszego zalecenia. Według dra Ornisha w diecie nie powinno być więcej jak 10% kalorii tłuszczu, w Polsce często mamy ponad 50%. Jeśli zredukujemy to nawet do 25%, już zrobimy bardzo dużo dla swojego zdrowia i bardzo mocno zredukujemy ryzyko śmiertelnych chorób.
Gdybym cierpiał z powodu miażdżycy i miał wybierać terapię dla siebie, skupiłbym się przede wszystkim na diecie dra Ornisha, dorzucając ewentualnie suplementy omawiane na pozostałych podstronkach jako dodatki. Tak zresztą robię, chociaż z innych względów. Czuję się dzięki temu dużo lepiej, mam dużo więcej sił aby zajmować się sportem, o wiele jaśniej mi się myśli, a także oczywiście zamierzam w dobrym zdrowiu dożyć późnej starości, pozostając aktywny do końca moich dni, tak aby cieszyć się życiem oraz pomagać innym czerpać z niego pełnymi garściami.
Jeśli ktoś jest zainteresowany zmianą diety na zdrowszą, ale nie jest pewien czy da sobie radę z nowymi przepisami kulinarnymi czy dobieraniem składników odżywczych (nawiasem mówiąc, kto dobiera składniki odżywcze na „zwykłej” diecie? Jako wieloletni wegetarianin przekonałem się, że osoby jedzące czipsy i popijające je cocacolą, gdy usłyszą że nie jem mięsa, nagle stają się ekspertami w dziedzinie dietetyki i uświadamiają mi, jak ważne jest komponowanie posiłków), zapraszam na witrynę prowadzoną przez znajomego dietetyka (link niżej) – wprowadza ona w świat zdrowego odżywiania, zapisując się otrzymujemy jadłospis na cały miesiąc oraz przystępnie wyjaśnione zasady zdrowego odżywiania. Oczywiście za darmo.
Przechodząc na odżywianie wegetariańskie niemal 20 lat temu robiłem to ze względów etycznych, sądząc, że moje zdrowie zapewne się pogorszy. 20 lat temu nie było w Polsce internetu, dostęp do wiedzy był o wiele bardziej utrudniony. Jakież było moje zdziwienie, gdy po roku diety stopniowo zaczęły znikać problemy, które dręczyły mnie przez poprzednie 20 lat: bóle nóg tak silne, że niekiedy nie byłem w stanie chodzić, ból żołądka nie pozwalający na normalne funkcjonowanie czy ciągłe przeziębienia. Zawsze byłem słabym, chorowitym dzieckiem, w szkole podstawowej w biegach na w-f zajmowałem ostatnie miejsce. W studium medycznym, po 2 latach diety bezmięsnej, przybiegłem pierwszy, bez żadnego szczególnego treningu. Podobne historie słyszałem od wielu osób, które po moich namowach zmieniły sposób odżywiania.
Link do witryny – kliknij mnie!