Chondroityna jest substancją stosowaną przede wszystkim w profilaktyce i zaleczaniu uszkodzeń układu ruchu i stawów, bardzo popularna wśród sportowców. Niektórzy lekarze twierdzą, że potrafi ona również zapobiegać miażdżycy.
Jej działanie było znane już w roku 1960, gdy dr Lester Morrison opublikował swoje badania. Okazało się jednak, że chondroityny nie można objąć żadnym patentem, a więc nie można na niej zarabiać. Nikogo nie zainteresowały dokonania dra Morrisona. Przeszły bez echa, dopiero niedawno niektórzy lekarze z kręgu medycyny alternatywnej zwracają na nie ponownie uwagę. Gdzieniegdzie udaje się przeprowadzić badania kliniczne, grupy zapaleńców robią próby z udziałem zwierząt. Sporo wskazuje na to, że dr Morrison miał rację.
Opublikował on szereg badań, w których między innymi porównywał grupy pacjentów otrzymujących chondroitynę i tych, którzy jej nie dostawali. Redukcja ryzyka zgonu była rzędów setek procent, a nawet całkowita: w jednym z badań żaden pacjent leczony chondroityną nie zmarł, podczas gdy zmarło 10 z grupy kontrolnej. Pytaniem otwartym jest, czy w tych artykułach była prawda. To były czasy, gdy każdy mógł pisać to tylko mu się żywnie podoba.
Największe wrażenie robią opisy poszczególnych przypadków. W jednym z nich pacjent przed rozpoczęciem leczenia nie był w stanie stać ani iść bez pomocy, od czasu do czasu miał zaćmienia umysłu z powodu odcięcia dopływu krwi, niedowidział. Już po 2 miesiącach był w stanie przejść 10 kilometrów, całkowicie zanikły zaburzenia świadomości, poprawił się wzrok a także – co ciekawe – odrosły mu włosy.
W kolejnym kobieta nie była w stanie żyć bez tabletek przeciwbólowych, miała bez przerwy opuchnięte stopy, ciągły ból w klatce piersiowej oraz pleców. Po kilku miesiącach poczuła się jak nowo narodzona, ból znikł całkowicie, zaczęła uprawiać sport.
Kilka z opublikowanych artykułów:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/4267673
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/4186499
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/5069576
Czy chondroityna naprawdę leczy miażdżycę?
Dawniej dość łatwo było o oszustwa w badaniach, dlatego można patrzeć na nie z przymrużeniem oka. Niedawno jednak opublikowane badanie, w których podano chondroitynę królikom z eksperymentalną miażdżycą stała się bardzo mocnym argumentem: tylko 10% królików, które otrzymały chondroitynę miało zmiany miażdżycowe, dla porównania miało je 60% z tych, które jej nie dostały. Oczywiście organizm królika reaguje inaczej niż człowieka, miały też one specyficzne schorzenie które predestynowało do rozwoju specyficznego rodzaju zmian, fakt jednak pozostaje faktem: chondroityna ratowała im życie:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2439856/
Badanie z roku 2018, w którym chondroityna zapobiegła rozwojowi miażdżycy u myszy:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6238215/
Jak wygląda terapia? Według Morrisona, zaczyna się od 6000 – 10 000 mg siarczanu chondroityny dziennie, stopniowo w ciągu kilku miesięcy schodząc do 1500 – 1000 mg. Niestety, nie jest to preparat tani, co więcej, ciężko kupić czystą chondroitynę, bez dodatku glukozaminy, a glukozaminy nie wolno spożywać w zbyt wysokich dawkach.
Ta substancja występuje w kilku izomerach. Morrison stosował siarczan chondroityny A (ang. chondroitin-4-sulfate), z kolei w jednej z prób klinicznych w Japonii lepiej sprawiło się coś o nazwie „chondroitin polysulfate”, niestety nie dotarłem do oryginalnego badania i nie jestem w stanie podać, o który dokładnie izomer chodziło.
Jeszcze raz podkreślam: jest to substancja nie przebadana w rygorystycznie kontrolowanych próbach klinicznych pod kątem walki z miażdżycą, może się okazać, że pomaga tylko w jednym określonym jej typie, albo że nie działa w ogóle. Nawet jeśli faktycznie zapobiega rozwojowi choroby, jak wykazały wstępne badania na zwierzętach, może w ogóle nie wpływać na już istniejącą. Cofnięcie się zmian w takim tempie, jak opisano to w starych badaniach wydaje się fizycznie niemożliwe, zaś w nowych badaniach na zwierzętach blaszka miażdżycowa narastała i tętnice się zapychały, tyle że wolniej. Ale trzeba też przyznać, że zwierzęta dostawały znacznie niższą dawkę, niż pacjenci Morrisona.
Niestety, nie da się jej pozyskać w odpowiedniej ilości z pożywienia. W chwili gdy piszę te słowa, najtańszą opcją wydaje się zakup kilograma siarczanu na serwisie Ebay, co kosztuje około 700 zł. Dla porównania, najtańsze tabletki na krajowym rynku to w przeliczeniu koszt rzędu 1500 zł za kg. Terapia jest droga, nikt nie gwarantuje że w ogóle cokolwiek da i nie wiadomo, czy nie niesie ze sobą skutków ubocznych, dlatego przed jej podjęciem należy się poważnie zastanowić.
Uwaga z roku 2020: jest już całkiem sporo preparatów, które po przeliczeniu kosztują 500 do 700 zł za kilogram, jest też możliwość zakupu na wagę, w podobnej cenie. 2022 – kilogram kosztuje już tylko niecałe 400 zł, jeśli uwzględnić inflację, jest to naprawdę bardzo duży spadek ceny i terapia jest już dostępna dla każdego.
Uwaga z roku 2022: Pojawił się szereg badań, w których zbadano ludzi biorących te preparaty w celu wspomagania stawów i oceniono wpływ glukozaminy i chondroityny na ryzyko zawału serca, udaru czy nowotworów. Tego typu badania robi się, by sprawdzić, czy preparaty są bezpieczne, nie wszystko da się ujawnić w próbach klinicznych. Jak się okazuje, faktycznie mają one dość silne działanie ochronne. Przykładowo tutaj ryzyko zawału spadło o połowę:
https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0253932
Nie są to wyniki tak olśniewające, jak opisywane przez Morrisona, ale też użyta dawka była wielokrotnie niższa.