Przez całe lata wmawiano nam, że problemem jest cholesterol. Jeśli jest zbyt wysoki, tworzy się miażdżyca i nas zabija. Było to podstawą do przepisania całym rzeszom ludzkości tabletek zbijających poziom cholesterolu (nie mających jakoś szczególnie dużej skuteczności zwalczającej choroby), które jednak miały całą masę skutków ubocznych, ale koncernom farmaceutycznym to nie przeszkadzało, po prostu sprzedano ludziom kolejne tabletki mające przeciwdziałać tym efektom ubocznym. Miały one oczywiście swoje skutki uboczne, ale i na to znalazły się tabletki… to jest częściowa odpowiedź na pytanie, czemu niektórzy ludzie połowę renty zostawiają w aptece. Zresztą… ile macie u siebie na osiedlu aptek, a ile sklepów spożywczych?

Dużo wskazuje na to, że to nie cholesterol jest głównym problemem. Owszem, zbyt wysoki nie jest zdrowy, ale jedno za drugim pokazywały się badania, w których albo tabletki zbijające cholesterol nie zmniejszały ilości zgonów i nie przedłużały życia, albo okazywało się, że ludzie z niskim cholesterolem umierają na zawał częściej, niż ci z wysokim. Żeby nie było wątpliwości: owszem, statyny działają, owszem, niski cholesterol chroni przed miażdżycą. Ale skala tego zjawiska została rozdmuchana ponad jego rzeczywiste znaczenie.

Homocysteina – magiczna kula przeciw miażdżycy?

Odpowiedzią wydaje się być substancja zwana homocysteiną. Jest ona wypadkową dwóch czynników: nadmiernego objadania się białkiem oraz niedoboru witamin. Niektórzy uważają, że to ona odpowiada za zjawisko obklejania ścianek tętnic przez cholesterol, jeśli jej poziom jest niski, wtedy nawet wysoki cholesterol nie jest szkodliwy. Jej wysoki poziom wiąże się też z osteoporozą czy nowotworami. Być może (ale tylko być może) zbicie poziomu homocysteiny uratowałoby o wiele, wiele więcej ludzi, niż zbicie poziomu cholesterolu. Ale nie robi się tego, niemal nikt nie ma też badanego poziomu tej substancji. Dlaczego? Ano pewnie dlatego, że na tabletkach przeciw cholesterolowi można zarobić, można je opatentować, a homocysteinę zbija się witaminami, które można brać bez kontroli lekarza i których nie da się obłożyć patentem. Uważam, że jest to wręcz zbrodnia przeciw ludzkości, ale czy można coś zrobić? Chyba jedynie dzielić się wiedzą. Podzielcie się tą wiedzą, wyślijcie link do tej strony znajomym.

Zbicie poziomu homocysteiny jest banalnie proste. Należy stosować duże dawki witaminy B12 (przynajmniej 10 000% zapotrzebowania, jej uzupełnianie wymaga takich dawek), witaminy B6 (nawet do 50 mg), kwasu foliowego, betainy (trimetyloglicyny, NIE chodzi o betainę HCL tylko o samą betainę) w ilości 5 gramów dziennie, ewentualnie niskie dawki kreatyny, rzędu 1 gram dziennie. Po miesiącu, dwóch powinniśmy mieć poziom poniżej 10. Oczywiście po uzyskaniu pożądanego poziomu, dawki suplementów zmniejszamy do 100% zapotrzebowania albo nawet całkowicie z nich rezygnujemy, jeśli mamy dobrą dietę.

Pojawiły się próby kliniczne, w których zbijanie poziomu homocysteiny nic nie dało, ludzie umierali tak samo jak wcześniej. Możliwe, że przyczyna tkwi gdzie indziej. Może to wysokie spożycie białka zabija ludzi, może to dlatego osoby z wysokim poziomem homocysteiny mają tak wysokie ryzyko zawału, raka czy osteoporozy. Ona może być jedynie WSKAŹNIKIEM tego, że niewłaściwie się odżywiają, sztuczne zbicie tego wskaźnika nic oczywiście nie da. Opis prób klinicznych:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2651913/